Jest takie miejsce niedaleko od Poznania, w którym historia odcisnęła swe piętno, gdzie żyły pokolenia ludzi niepospolitych, które było tym, co się nieraz określa jako „gniazdo”. Był to dom, który dawał schronienie nie tylko rodzinie, ale przyciągał też osoby spoza niej o artystycznych uzdolnieniach, bo znajdowały one tam piękno przyrody, harmonię architektury i ciepło staropolskiej gościnności. Tym miejscem jest Rogalin z Pałacem Raczyńskich.
Warto odwiedzać Rogalin, bo niejedno jest tu do zwiedzenia. Ogród francusko-holenderski to skupisko uporządkowanej zieleni, są aleje lipowe, alejki dwupoziomowe obiegające dwie strony ogrodu. Centralny klomb kwiatowy wieńczy figura w stylu antycznym. Inne grupy rzeźb kryją się w cieniu alejek. W głębi ogrodu wznosi się sztuczne wzgórze zwane Parnasem, na jego szczyt wiedzie ścieżka obiegająca wzniesienie. Trzeba wykazać trochę cierpliwości, aby dotrzeć na gęsto zadrzewioną górę. Opuszczając ogród wchodzimy do parku angielskiego. Tu roztacza się wspaniały widok na łąki leżące poniżej, za odnogą starorzecza. Na nich rozrzucone są stare dęby. W głębi parku są pozostałości starej dąbrowy, wyróżniają się trzy okazy starodrzewu skupione koło siebie, co zasugerowało, aby nazwać je Lech, Czech i Rus. Te i inne były malowane przez Leona Wyczółkowskiego. Stroma dróżka ze skarpy, na której jest usytuowany pałac i park wiedzie w dół ku łąkom. Jest to wyjątkowo malowniczy krajobrazowo zakątek.
Od frontu Pałacu poprzez dziedziniec i dalej aleją kasztanową wiedzie droga do Kaplicy-mauzoleum, usytuowanej na wzgórzu. Szerokie schody flankowane przez dwa leżące lwy z żeliwa prowadzą do części górnej budynku. Ten jest utrzymany w stylu neoklasycystycznym, wzorowany na świątyni rzymskiej w Nimes. Pewne elementy, jak fryz czy napis Divo Marcellino nawiązują do Antyku, a Edward wzniósł ją w latach 1817-1820 dla upamiętnienia śmierci swojego kuzyna Marcelego Lubomirskiego zm. 1809r. w Sandomierzu. W górnej kondygnacji znajduje się kaplica, w podziemiu mauzoleum utrzymane w stylu romańsko-gotyckim. Robi ono wrażenie stojącymi tam sarkofagami i nastrojem powagi. Dwa dziewiętnastowieczne sarkofagi kryją prochy Rogera Raczyńskiego, którego wyrzeźbiona postać spoczywa na wieku i jego żony Konstancji. Trzeci, współczesny należy do Edwarda Bernarda, ostatniego z rodu. Na ścianie umieszczono tablice upamiętniające prochy członków rodziny. Część z nich została przeniesiona z klasztoru reformatorów w Woźnikach. Tylko sam fundator Kaplicy tu nie spoczywa, a jedynie jego serce. Został pochowany z Zaniemyślu. Atmosfera tego miejsca, tak krypty, jak i otoczenia wywołuje specyficzny nastrój. To miejsce odosobnione, otoczone starymi drzewami tchnie spokojem, a piękno przyrody łączy się z majestatem architektury. Dobrze jest podumać tu nad różnymi kolejami losu tej rodziny, której ostatni przedstawiciel wrócił tu po wielu latach spędzonych poza krajem, aby dołączyć do prochów przodków, tych, którzy tu żyli i umierali i którzy pozostawili po sobie tak wyraźny ślad. Krypta jest udostępniona do zwiedzania w okresie letnim w soboty i niedziele w godzinach 12-18.
[Tekst: Krystyna Rudkowska]